Słysząc termin „obligacje korporacyjne”, zapewne większości z nas zaświeca się żółta lampka ostrzegawcza. Nie ma się co jednak dziwić. Wszak regularnie słyszy się o bankructwach firm emitujących tego typu instrumenty. Eurocent, Kerdos czy przede wszystkim GetBack – to najnowsze przykłady przedsiębiorstw, które pozyskały pieniądze ze sprzedaży obligacji, a następnie nie dokonały ich wykupu. Czy więc ostrożny inwestor powinien całkowicie zapomnieć o obligacjach korporacyjnych? Nic bardziej mylnego!
Jednym z najprostszych sposobów unikania potencjalnych bankrutów jest inwestowanie wyłącznie w obligacje „quasi-skarbowe”. Jak już wspomnieliśmy na wstępie, są to papiery wartościowe oferowane przez duże korporacje z wiodącym udziałem Skarbu Państwa. Jak pokazuje rynkowa praktyka – instrumenty te charakteryzują się niemal 100% bezpieczeństwem zainwestowanego kapitału. Jednocześnie oferowany przez nie zysk może sięgać nawet 4%, a więc być porównywalny z najlepszymi lokatami bankowymi. Przyjrzyjmy się więc teraz najpopularniejszym tego typu obligacjom.
Oferta nie tylko dla zamożnych inwestorów
Aby zainwestować w obligacje „quasi-skarbowe”, nie trzeba jakiegoś wielkiego kapitału. Tak naprawdę wystarczy do tego tysiąc, a nawet zaledwie sto złotych. Dysponując taką relatywnie niewielką kwotą, możemy stać się posiadaczami obligacji takich spółek jak Bank Pocztowy, Bank Pekao czy koncern naftowy PKN Orlen.
Zapewne nie wszyscy wiedzą, że wśród obligacji notowanych na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych (więcej na ten temat napiszemy nieco później) znajdziemy... obligacje Giełdy Papierów Wartościowych. Powiemy więcej – z uwagi na doskonałą kondycję finansową, spółka ta zaliczana jest do grupy najbezpieczniejszych polskich emitentów.
Jeśli natomiast ktoś dysponuje większą kwotą oszczędności, lista instrumentów, których może stać się posiadaczem, jeszcze się poszerzy. Sześciocyfrowy stan konta pozwala na nabycie obligacji największej w naszym regionie grupy finansowej – PZU. A w przypadku dysponowania wolnym 0,5 mln zł, na nabywców czeka dług banku PKO BP, który niedawno został uznany za najbezpieczniejszy bank detaliczny w Europie.
Zyski na poziomie 3-4%
No dobrze, skoro wiemy w czyje „quasi-skarbówki” możemy zainwestować, pora przyjrzeć się szczegółom poszczególnych ofert. Parametrem, który dla większości oszczędzających odgrywa kluczową rolę, jest oferowane oprocentowanie. To w przypadku prezentowanych instrumentów waha się od 2,6% do prawie 4,0% w skali roku. Największy wpływ na jego ostateczną wysokość ma w tym przypadku czas trwania inwestycji oraz w nieco mniejszym od wiarygodność danej spółki (pamiętajmy bowiem, że wszyscy wymienieni przez nas emitenci charakteryzują się bardzo wysoką wiarygodnością, więc zróżnicowanie jest tu niewielkie).
Jeśli chodzi natomiast o poszczególne oferty, to naszym zdaniem na szczególną uwagę zasługują oznaczone kodami PKN0622 i PKN0722 obligacje wyemitowane przez PKN Orlen. Aktualne oprocentowanie obu serii to całkiem przyzwoite 2,85% w skali roku, a termin wykupu przypada na połowę 2022 roku. Co jednak ważne podkreślenia – są to obligacje o zmiennym oprocentowaniu. Oznacza to, że jeśli w międzyczasie stopy procentowe w naszym kraju poszłyby w górę (a na to zapowiada się na początku przyszłego roku), wzrosłyby także oferowane odsetki.
Przy okazji warto wyjaśnić, że termin zapadalności obligacji nie oznacza, że przyjdzie nam czekać prawie 4 lata, aż otrzymamy zwrot swojego kapitału. W razie potrzeby możemy bowiem sprzedać posiadane papiery bezpośrednio na rynku giełdowym (tak samo jak sprzedaje się akcje). Obligacje PKN Orlen to swoją drogą jeden z najpłynniejszych tego typu instrumentów W praktyce osoba, która dysponuje papierami o łącznej wartości kilkuset tysięcy czy nawet paru milionów złotych, nie powinna mieć większych problemów, aby bez zbytniego zbijania ceny sprzedać je w ciągu zaledwie jednej sesji giełdowej. Być może będzie to zbyt duże uproszczenie, ale przypomina to trochę konto oszczędnościowe, na które w dowolnym momencie można wpłacać lub wypłacać środki, ciesząc się przyzwoitymi odsetkami.
W poniższej tabeli umieściliśmy wybrane emisje obligacji "quasi-skarbowych", które aktualnie notowane są na rynku giełdowym Catalyst.
Emitent | Aktualna rentowność* | Termin wykupu | Wartość nominalna obligacji |
---|---|---|---|
Alior Bank | 3,95% | 2025 | 1 000 zł |
Bank Pocztowy | 3,85% | 2026 | 100 zł |
GPW | 2,60% | 2022 | 100 zł |
Pekao | 3,20% | 2027 | 1 000 zł |
PKN Orlen | 2,85% | 2022 | 100 zł |
PKO BP | 3,20% | 2028 | 500 000 zł |
PZU | 3,40% | 2027 | 100 000 zł |
Ryzyko upadłości emitenta obligacji
Obligacje korporacyjne emitowane przez państwowe spółki formalnie nie są objęte żadnymi gwarancjami. W teorii oznacza to, że w razie ewentualnego bankructwa przyjdzie nam dochodzić swoich praw na drodze sądowej. Tutaj jednak chcielibyśmy uspokoić – ryzyko takiego scenariusza jest bardzo niskie i wynosi tylko minimalnie więcej niż to, że niewypłacalność ogłosiłby cały nasz kraj. Na podstawie danych serwisu WGC, a także informacji pochodzących bezpośrednio z rynku Catalyst można ustalić, że ryzyko takiego scenariusza w przypadku PKO BP czy PKN Orlen to w 5-letnim horyzoncie czasowym niespełna 2%.
Jak kupić obligacje „quasi-skarbowe”?
Kilkukrotnie wspominaliśmy już w tekście o rynku giełdowym Catalyst. Pora więc przyjrzeć się technicznej stronie inwestowania w obligacje korporacyjne. Jedyne, co będziemy do tego potrzebowali, to rachunek maklerski oraz sprawny komputer z dostępem do Internetu. Na bieżąco aktualizowany ranking najlepszych kont inwestycyjnych znajdziesz tutaj.
W kontekście inwestowania w obligacje szczególnie istotne znaczenie ma prowizja od dokonywanych transakcji. Według naszej opinii, aktualnie najlepiej prezentują się Rachunek inwestycyjny w CDM Pekao (prowizja 0,10% wartości transakcji min. 5,90 zł) oraz Rachunek inwestycyjny w BPS (prowizja 0,13% wartości transakcji min 3 zł). W pozostałych biurach prowizje są już nieco wyższe – średnia dla całego polskiego rynku to 0,18%. Dla lepszego zobrazowania - przy zakupie obligacji korporacyjnych o wartości 10 tys. zł zapłacona prowizja raczej nie przekroczy 20 zł.
Po otwarciu i aktywowaniu rachunku otrzymamy podgląd do tabeli ofert obligacji notowanych na rynku Catalyst. Handel znajdującymi się na nim instrumentami w praktyce nie różni się niczym od kupna i sprzedaży akcji. Wystarczy jedynie wskazać interesującą nas serię obligacji, podać kwotę, którą chcemy przeznaczyć na inwestycje oraz wpisać akceptowaną przez nas cenę.
Tutaj mała uwaga praktyczna - chociaż poszczególne obligacje mają określoną wartość nominalną, powiedzmy 1 000 zł, to ich rynkowa wartość może odbiegać od tego poziomu. Jeśli np. jakaś spółka znacznie poprawiła swoją kondycję finansową, czyli innymi słowy stała się bezpieczniejsza, cena jej obligacji może powędrować w górę (na poniższej grafice widzimy, że tak jest np. w przypadku GPW – seria oznaczona jako GPW0122 kosztuje aktualnie 101% nominału; ale działa to także w drugą stronę - przykładowo obligacje mającej pewne trudności spółki Comp kosztują obecnie tylko 92% nominału). Oprócz samej kondycji emitenta na rynkową cenę obligacji wpływają także stopy procentowe. Aby jednak wyjaśnić wszystkie te rynkowe niuanse, niezbędny byłby prawdopodobnie oddzielny artykuł.
Więcej na temat dokonywania transakcji na giełdzie piszemy w tym tekście. Natomiast kwestie podatkowe związane z inwestowaniem w obligacje objaśniamy tutaj.
Obligacje korporacyjne na rynku pierwotnym
Poza kupnem obligacji na rynku giełdowym Catalyst (rynek ten określa się rynkiem wtórnym) możemy nabyć je bezpośrednio na rynku pierwotnym. Taka emisja może mieć charakter prywatny (możliwość kupna obligacji dostanie tylko ograniczona liczba osób) lub publiczny – wtedy informacja o planowanej sprzedaży trafi do powszechnej wiadomości.
Aby wziąć udział w transakcji na rynku pierwotnym, wymagany jest rachunek maklerski, gdzie zostaną zapisane nabyte obligacje. Praktyka pokazuje też, że większość z emisji na rynku pierwotnym po krótkim czasie zostaje wprowadzona do obrotu na rynku Catalyst. Dzięki temu zyskujemy możliwość szybkiego zbycia posiadanych papierów. Przykładem emisji na rynku pierwotnym jest oferta z czerwca zeszłego roku, w której to PKN Orlen uplasował obligacje o łącznej wartości 200 mln zł, oferując inwestorom 2,92% w skali roku.
Podsumowanie – czy to się opłaca?
Naszym zdaniem obligacje korporacyjne największych polskich przedsiębiorstw to bardzo dobra alternatywa wobec lokat bankowych czy kont oszczędnościowych. Inwestując w „quasi-skarbówki”, możemy liczyć na oprocentowanie dorównujące najlepszym depozytom na rynku. Do zalet tego typu obligacji należy zaliczyć przede wszystkim niskie ryzyko inwestycyjne oraz – jeśli dana emisja jest notowana na rynku Catalyst – możliwość swobodnego dysponowania posiadanymi papierami.
Zdajemy sobie jednak sprawę, że tego typu instrumenty nie są propozycją dla wszystkich. Aby je zakupić, oprócz rachunku maklerskiego potrzebna jest przynajmniej podstawowa wiedza z zakresu funkcjonowania rynku finansowego (korzystanie z tabeli odsetkowej, obliczanie rentowności, zasady kwotowania, czyli prezentowania cen w giełdowym systemie, kwestie podatkowe).
Jeśli więc nie chcesz trzymać swoich wszystkich pieniędzy w banku, obligacje „quasi-skarbowe” będą dla Ciebie ciekawą alternatywą. Ale jeżeli czujesz, że wszelkie kwestie techniczno-formalne związane z tego typu inwestycją są ponad Twoje siły – lepiej pozostać przy lokacie, koncie oszczędnościowym lub skonsultować się z zaufanym specjalistą z zakresu finansów, który pomoże w przeprowadzeniu takiej inwestycji.
Komentarze